Myślę, że przyczyna jest inna i nie ma w sobie nic wspólnego z empatycznym współodczuwaniem i poczuciem czyjeś krzywdy bądź samotności.
Kluczenie to nieudzielanie odpowiedzi wprost, to nie branie na siebie odpowiedzialności za słowo i za decyzję, która za tym słowem się chowa.
Dzieci i młodzież wyzbywają się genu odpowiedzialności, bądź też go nie nabywają, no bo niby skąd?
Odpowiedź wydaje się prosta, ale prosta nie jest. Budowanie odpowiedzialności i brania na siebie czasem trudnych decyzji wiąże się ze świadomością własnej osoby oraz umiejętnością odnalezienia się w niekomfortowej sytuacji. Odpowiedzialność jest pochodną samoświadomości i adekwatnego bądź właściwego poczucia wartości. Człowiek, który nie czuje się dobrze sam ze sobą, z jednej strony ma potrzebę dominacji nad innymi z drugiej nie potrafi podjąć decyzji, a brak decyzji to przecież też decyzja.
Młodzi ludzie wartość pokładają w tym, co są w stanie zaobserwować u innych osób, przede wszystkim u własnych rodziców. Coraz więcej młodych osób, nawet 80 procent 14-15 latków nie czuje się wartościową osobą, stąd tendencje to uzewnętrznania swoich relacji (żeby wszyscy widzialni jaki jestem świetny), a z drugiej strony pozycja wycofana nieustannie pytająca, czy jestem wartościowy? Czy jestem ciekawy, czy warto się ze mną kolegować?
Spełnianie oczekiwań dziecka przez rodziców ma coraz mniej wspólnego z potrzebami dziecka. Zapewniając mu wszystko czego oczekuje jednocześnie tworzymy jako dorośli narrację usprawiedliwiania dla naszych działań. Trzeba pamiętać, że dla dzieci to co wartościowe coraz mniej ma wymiar duchowy, a coraz bardziej materialny. To co wartościowe musi mieć wartość, musi być drogie wtedy jest wartościowe. To co drogie jest akceptowane przez grupę rówieśniczą nawet jak nikomu się nie podoba. Najnowsze badania wskazują na ogromne lęki u młodzieży w związu z tym jak są odbierani przez rówieśników. Młodzi ludzie boją się opinii rówieśników ich wyśmiania i przykrych komentarzy bardziej niż czegokolwiek innego. Zabezpieczeniem przed wyrzuceniem poza grupę lub na jej peryferie ma być wysoka wartość materialna noszonych ubrań, butów czy posiadanego telefonu.
Dzieci kluczą w rozmowie z rodzicami, boją się mówić wprost o swoich coraz większych potrzebach. Rodzice nie mają na ogół wystarczająco dużo czasu, żeby zrozumieć te potrzeby i przekuć je w prawdziwe wartości jakimi są obecność i właściwa samoocena.
Czasem sytuacja wydaje się być nie do odwrócenia, jednakże czas i zaangażowanie głównie ze strony rodziców potrafią zdziałać cuda.