Buty zatem mają swoją historię i można byłoby długo o niej pisać. Dla nas jednak najważniejsze jest pytanie: dlaczego na festiwalowym plakacie Barszczowskiego znalazł się but? Czy to symbol relacji, ukrytych znaczeń a jeśli tak, to jakich?
Wydaje się, że B.U.T Piotra Barszczowskiego jest symbolem relacji. Co więcej - możemy również zauważyć, że to pewien odnośnik do samej czynności: do ruchu, do stawiania kroków czy biegania. Relacja też powinna być ruchem, czymś dynamicznym, czymś co ciągle się rozwija, przemieszcza. Nie możemy wręcz dopuścić by relacja z drugim człowiekiem była czymś statycznym, by stała w miejscu. Dlatego jest but, jako symbol relacji, także tych nieoczywistych, nie wpisujących się w nasze ramy myślenia o nich.
Co więcej, charakterystycznym elementem B.U.Ta Barszczowskiego są dwie rożne sznurówki, które są do niego przypisane. Z jednej strony mamy – ktoś powie: taką zwykłą, czarną - być może bardziej pasującą, do tego tradycyjnego fasonu buta - sznurówkę. Widzimy też drugą - ta w kolarze zielonym: - ekstrawagancka? Być może. W każdym razie obie do siebie nie pasują, są różne, inne. Niemniej jednak – tylko razem, mogą się związać i trzymać buta na naszej na stopie. Razem. Pojedynczo się nie uda. To clou mojego patrzenia na festiwalowy plakat.
Co zatem zrobić? Nie bardzo chcemy przecież iść w bucie, który ma dwie różne sznurówki, jednak… - jeśli chcemy iść w miarę wygodnie, musimy zaakceptować taki stan rzeczy. Możemy też wybrać inaczej, porwać się, że jednak damy radę iść w bucie zawiązanym, tylko połowicznie. W tym właśnie miejscu – podejmowania wewnętrznej decyzji: albo/albo rozpoczyna się, coś niesamowitego. Można rzecz pewnego rodzaju proces. Raczej bolesny, bo najpierw trzeba zacząć od OTWARCIA się na to „inne”, „nowe”, nie wpisujące się w nasz – znany dotychczas porządek. Następnie trzeba OSWOIĆ się z tą myślą, że jednak nasz but, nie wygląda, jak inne buty. Co więcej, może on wzbudzać zainteresowanie, zdziwienie, osąd nas samych przez społeczeństwo: że jesteśmy niemodni, głupi, coś z nami nie tak, że kto to widział, tak chodzić ubranym. Z tym trzeba się ZMIERZYĆ. To najtrudniejsze.
Barszczowski wprowadzając dwie różne sznurówki, tym samym wprowadza niepokój a zarazem podświadomie pyta: Jacy tak naprawdę jesteśmy? W tym obrazie ukryte są także hasła, czy pytania o tolerancję, braterstwo, wspólnotę, uchodźstwo. Autor pyta także o to, kim my jako społeczeństwo jesteśmy? Czy akceptujemy różnicę, jesteśmy otwarci, chcemy współpracować? Czy wręcz przeciwnie, nie chcemy u siebie, tej inności: tej drugiej sznurówki, która przecież „nie pasuje” do wyobrażenia o naszym bucie. Nie pasuje do naszej rzeczywistości (rodzinnej, szkolnej, miejskiej, państwowej).
Jedno jest pewne: tylko razem, nasze sznurówki, mogą uruchomić but do wygodnego ruchu. Osobno – pewnie w jakiś sposób moglibyśmy iść z niezasznurowanym butem, tylko obawiam się, że jednak będzie znacznie trudniej, prędzej czy później na stopach pojawią się rany i otarcia. W końcu nieporadny nasz krok, zdeformuje but. Doprowadzi nas to do frustracji, którą zapewne przelejemy na tę jedną – do tej pory dobrą, właściwą sznurówkę - zarzucając jej niewystarczalność, słabość, że nie potrafi utrzymać naszego buta sama. W końcu utrudzeni drogą, wyrzucimy but do kosza. Pozostaniemy więc z niczym. Jak to? – zapytamy. Jak to możliwe, że doszło do tego? Przecież, nie ma tu naszej winy a może jednak, gdzieś w tym naszym myśleniu popełniliśmy błąd?
W każdym razie, ja lubię zielony – kojarzy mi się z młodymi listkami, które pojawiają się na dotychczas suchej (bo po zimie) gałęzi. Jak ta sznurówka Piotra Barszczowskiego, która wybija się ze statecznej struktury brązowego buta. Jednym słowem: zarówno na tej suchej gałęzi, jak i na bucie, coś zaczyna się dziać. Coś nieoczywistego, coś wprowadzającego nas – patrzących w stan jakiegoś oczekiwania. Być może to ZMIANA na którą, tak jak na wiosnę czekamy z wielkim utęsknieniem.
Butem w relacje, czy relacje butem?
To już kolejna, tym razem XII edycja Festiwalu Filmowego Vitae Valor. Kolejny także raz, autorem plakatu tego wydarzenia jest znany tarnowski artysta – plastyk, grafik i teolog, Piotr Barszczowski. Tym razem Jego artystyczne wyobrażenie hasła, tegorocznego festiwalu „Oblicza relacji” związane jest z butem.
To symbol, który stał się dla twórcy ważny, nie bez przyczyny. But jest bowiem nie tylko częścią garderoby. Znaczy on znacznie więcej – niż nam się pozornie tylko wydaje. Śmiało można stwierdzić, że stanowi on najważniejszą część garderoby: zarówno pełni funkcję ozdobną -jest on dopełnieniem ubioru. Wydaje się jednak, że ważniejsza jest jego część użytkowa. Bez butów trudno po prostu wygodnie chodzić. Nie jest to oczywiście niemożliwe, przecież wszyscy znamy to słynne „Boso przez świat”, ale umówmy się, takich Wojtków Cejrowskich jest pewnie niewielu, a my jednak, jak chyba większość, wolimy mieć buty na stopach.
Są one przecież ochroną przed nawierzchnią, im wygodniejsze, tym lepszy mamy komfort chodzenia czy ogólnego funkcjonowania. Kto chociaż raz, miał na nogach zbyt małe buty lub złej jakości, ten wie, że to naprawdę ważna część ubioru. Idąc dalej tym obuwniczym tropem, dochodzimy do sytuacji samego zakupy butów. Nie jest to łatwa sprawa. Tym bardziej w dzisiejszym świecie, kiedy mamy zalew taniego, masowego obuwia – wykonanego z kiepskiej jakości materiałów. Coraz częściej zatem czujemy wewnętrzny dyskomfort, że kolejna już para, okazała się bublem.
Dawniej buty służyły nam dłużej, dbało się o nie a kiedy się zepsuły, zanosiło się je do szewca – człowieka, który potrafił jej naprawić. Dzisiaj wyrzucamy do kosza. Nie dbamy już tak jak kiedyś. Trudna sztuka, to także stworzenie butów od podstaw – dzisiaj niewiele osób pracuje w ginącym już zawodzie obuwnika.
Buty zatem mają swoją historię i można byłoby długo o niej pisać. Dla nas jednak najważniejsze jest pytanie: dlaczego na festiwalowym plakacie Barszczowskiego znalazł się but? Czy to symbol relacji, ukrytych znaczeń a jeśli tak, to jakich?
Wydaje się, że B.U.T Piotra Barszczowskiego jest symbolem relacji. Co więcej - możemy również zauważyć, że to pewien odnośnik do samej czynności: do ruchu, do stawiania kroków czy biegania. Relacja też powinna być ruchem, czymś dynamicznym, czymś co ciągle się rozwija, przemieszcza. Nie możemy wręcz dopuścić by relacja z drugim człowiekiem była czymś statycznym, by stała w miejscu. Dlatego jest but, jako symbol relacji, także tych nieoczywistych, nie wpisujących się w nasze ramy myślenia o nich.
Co więcej, charakterystycznym elementem B.U.Ta Barszczowskiego są dwie rożne sznurówki, które są do niego przypisane. Z jednej strony mamy – ktoś powie: taką zwykłą, czarną - być może bardziej pasującą, do tego tradycyjnego fasonu buta - sznurówkę. Widzimy też drugą - ta w kolarze zielonym: - ekstrawagancka? Być może. W każdym razie obie do siebie nie pasują, są różne, inne. Niemniej jednak – tylko razem, mogą się związać i trzymać buta na naszej na stopie. Razem. Pojedynczo się nie uda. To clou mojego patrzenia na festiwalowy plakat.
Co zatem zrobić? Nie bardzo chcemy przecież iść w bucie, który ma dwie różne sznurówki, jednak… - jeśli chcemy iść w miarę wygodnie, musimy zaakceptować taki stan rzeczy. Możemy też wybrać inaczej, porwać się, że jednak damy radę iść w bucie zawiązanym, tylko połowicznie. W tym właśnie miejscu – podejmowania wewnętrznej decyzji: albo/albo rozpoczyna się, coś niesamowitego. Można rzecz pewnego rodzaju proces. Raczej bolesny, bo najpierw trzeba zacząć od OTWARCIA się na to „inne”, „nowe”, nie wpisujące się w nasz – znany dotychczas porządek. Następnie trzeba OSWOIĆ się z tą myślą, że jednak nasz but, nie wygląda, jak inne buty. Co więcej, może on wzbudzać zainteresowanie, zdziwienie, osąd nas samych przez społeczeństwo: że jesteśmy niemodni, głupi, coś z nami nie tak, że kto to widział, tak chodzić ubranym. Z tym trzeba się ZMIERZYĆ. To najtrudniejsze.
Barszczowski wprowadzając dwie różne sznurówki, tym samym wprowadza niepokój a zarazem podświadomie pyta: Jacy tak naprawdę jesteśmy? W tym obrazie ukryte są także hasła, czy pytania o tolerancję, braterstwo, wspólnotę, uchodźstwo. Autor pyta także o to, kim my jako społeczeństwo jesteśmy? Czy akceptujemy różnicę, jesteśmy otwarci, chcemy współpracować? Czy wręcz przeciwnie, nie chcemy u siebie, tej inności: tej drugiej sznurówki, która przecież „nie pasuje” do wyobrażenia o naszym bucie. Nie pasuje do naszej rzeczywistości (rodzinnej, szkolnej, miejskiej, państwowej).
Jedno jest pewne: tylko razem, nasze sznurówki, mogą uruchomić but do wygodnego ruchu. Osobno – pewnie w jakiś sposób moglibyśmy iść z niezasznurowanym butem, tylko obawiam się, że jednak będzie znacznie trudniej, prędzej czy później na stopach pojawią się rany i otarcia. W końcu nieporadny nasz krok, zdeformuje but. Doprowadzi nas to do frustracji, którą zapewne przelejemy na tę jedną – do tej pory dobrą, właściwą sznurówkę - zarzucając jej niewystarczalność, słabość, że nie potrafi utrzymać naszego buta sama. W końcu utrudzeni drogą, wyrzucimy but do kosza. Pozostaniemy więc z niczym. Jak to? – zapytamy. Jak to możliwe, że doszło do tego? Przecież, nie ma tu naszej winy a może jednak, gdzieś w tym naszym myśleniu popełniliśmy błąd?
W każdym razie, ja lubię zielony – kojarzy mi się z młodymi listkami, które pojawiają się na dotychczas suchej (bo po zimie) gałęzi. Jak ta sznurówka Piotra Barszczowskiego, która wybija się ze statecznej struktury brązowego buta. Jednym słowem: zarówno na tej suchej gałęzi, jak i na bucie, coś zaczyna się dziać. Coś nieoczywistego, coś wprowadzającego nas – patrzących w stan jakiegoś oczekiwania. Być może to ZMIANA na którą, tak jak na wiosnę czekamy z wielkim utęsknieniem.
Magdalena Figas