Najczęściej jest to jakaś forma nagrody, ulgi, zadowolenia, redukcji napięcia związanego ze stresem, zespołem abstynencyjnym itp. Zatem, nietrudno zauważyć, że za każdym naszym wyborem, choćby najbardziej dramatycznym stoi przewidywana namiastka „szczęścia”. Sens takiego wyboru będzie się zmieniał w zależności od rozumienia wartości zdrowia, dobra, wolności. Analogicznie jak w postawie osoby wobec bólu fizycznego, który wskazuję na chorobę, a który to ból uśmierzam środkiem przeciwbólowym pozostając w bezsensownej postawie braku reakcji wobec postępującej choroby, niejednokrotnie bardzo poważnej. Znieczulenia farmakologiczne czy psychologiczne (np. mechanizmy obronne) o ile w szerszej perspektywie mogą prowadzić do zdrowia i mają sens, o tyle w powierzchownym oglądzie problemu znieczulanie objawu jest bezsensowne i prowadzi do rozwoju zaburzenia. Podobny psychologiczny mechanizm sensownego vs bezsensownego zachowania można zaobserwować u dzieci i młodzieży: dziecko, które w swojej obronie gryzie lub kopie drugie dziecko robi to, gdyż w jego dostępnych strategiach radzenia sobie z przykrościami nie istnieje żadna alternatywna opcja. Dalej, gdyby nastolatek w swoim repertuarze sposobów radzenia sobie z napięciem, miał do wyboru zdrowe strategie, w przeciwieństwie do samookaleczeń, czy nie zdecydowałby się na nie? Dr Wacław Srebro 3 Co zatem warunkuje nasze wybory? Niewątpliwie są nimi dążenie do bycia sprawczym, poznawania siebie, rzeczywistości zewnętrznej i adekwatnej oceny własnej wartości, ukierunkowujących aktywność, jak również silna potrzeba przynależności społecznej. Realizacja tych dążeń dokonuje się poprzez spotkanie na „moście” różnych „światów”, poglądów, idei, religii, potrzeb, pragnień: nauczyciela z uczniem, rodziców z dzieckiem, małżonków, polityków i innych osób. Jeżeli „most” jest sporych rozmiarów to wówczas możemy omijać się szerokim łukiem. W rzeczywistości jednak mamy do czynienia nie z szerokimi „mostami” tematów spotkań, lecz z wąskimi kładkami na których nie sposób zmieścić się bez porozumienia i przyjętych wcześniej zasad wspólnego użytkowania – wspólnego dobra. Wówczas staje się to dla nas wyzwaniem, aby w dążeniu do realizacji własnych potrzeb, pragnień i praw nie deprecjonować lub, co najgorsze, gwałcić prawa innych osób do realizacji celów rozwojowych. W konsekwencji, uczestnictwo w takim spotkaniu, będzie wzmacniać możliwości adekwatnego rozpoznawania i realizowania celów rozwojowych na poszczególnych etapach życia w taki sposób aby, w dalszej perspektywie, w sposób autonomiczny, realistyczny i odpowiedzialny przejmować stery własnego życia – robić to z sensem. Dopóki „kładki” spotkań przebiegają nad „kałużami” życia lub zagłębieniami terenu, dopóty nie przykładamy zbytniej uwagi do odpowiedzialności za ich użytkowanie lub konsekwencje zaistniałych nieporozumień czy konfliktów. Zdecydowanie dramatyczniej robi się, kiedy pod nami rozciągają się wąwozy najeżone skałami codziennych wyzwań, kryzysów lub rwących rzecznych prądów rozwojowych, kulturowych czy ideologicznych… I nad tym wszystkim my rodzice, nauczyciel, dorośli ze swoimi dziećmi, uczniami i wychowankami, rwącymi się do przeżywania nowych doświadczeń – co wówczas ma sens? Dla nas dorosłych, aby przejść bezpiecznie wraz z naszymi, młodszymi uczestnikami przygody życia, jednocześnie tworzyć z nimi stabilne, dojrzałe relacje. Warto pamiętać, że inni mogą nie podzielać naszej postawy, przeciwnie mogą dążyć do doświadczania ekscytującej, ale niekoniecznie bezpiecznej przygody, czyli doświadczać fenomenu wolności bez odpowiedzialności. Jak zatem proponować naszym wychowankom odpowiedzialność, zanim jej brak pociągnie ich w miejsca, z których nie ma już powrotu?
Wszystko zaczyna się w rodzinie, środowisku pierwotnym, najbliższym, niezastępowalnym, a następnie w strukturach instytucji i różnych organizacji włączających się w późniejszym etapie życia dziecka i nastolatka w ten proces kształtowania się dojrzałej osobowości: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci” - zatem sensowne jest aby nasiąkałą wolnością, realizmem w poznawaniu prawdy, miłością i odpowiedzialnością: Wolność ma sens o tyle, o ile szanuje wolność drugiej osoby, zwłaszcza takiej osoby, która ma ograniczoną świadomość jej pojmowania, ograniczoną zdolność do jej przeżywania i korzystania z niej w procesie decyzyjnym. Realizm w poznawaniu prawdy ma sens o tyle, o ile nie jest magicznym myśleniem, neurotycznym przekonaniem - szczerym subiektywnie, ale obiektywnie niezgodnym z doświadczeniem i prawdą, a jest bardziej efektem pomieszania i poplątania wiary, idei, fantazji z wiedzą. Miłość ma sens o tyle, o ile trwa niezależnie od przeszkód w utrzymywaniu i rozwijaniu relacji z drugą osobą, o ile oddaje „moje” dla kogoś, o ile ubogaca to kogoś i mnie, o ile jest źródłem szczęścia dla kogoś i dla mnie. Odpowiedzialność ma sens o tyle, o ile sprawca ponosi konsekwencje własnego działania, o ile potrafimy rozeznać odpowiedzialność własną za powstanie problemu i odpowiedzialność za jego rozwiązanie, o ile dla nas ważniejszym będzie, od tego co się stało, to co z tym zrobimy. Na każdym etapie życia, respektowanie zasad i reguł współżycia, wprowadza konstruktywne uporządkowanie, które wyznacza obszar dalszego rozwoju, jak również spontanicznej improwizacji, która pozwoli ich twórcom, wrócić do bezpiecznej przystani, kiedy poczują się zmęczeni czy zagrożeni. Na tym wszystkim mi nie zależy…. bo zależy mi na tym co na skróty, co łatwe, co pobudza i „kręci”…. – Czy można mieć pretensje do wody, że rozlewa się i zatapia wszystko tam gdzie brzegi rzeki są rozmyte? Wprowadzane regulacje (reguły i zasady) wskazują na projektanta, a co ważniejsze na pomysłodawcę całego systemu regulacji, który, w przypadku manipulacji, jest trudny bądź niemożliwy do zidentyfikowania. To co dla jednych ma sens dla drugich może być absurdem. Komu zatem zależy i co z tym robi aby wybrany „sens” był uznany za obowiązujący w danym miejscu, środowisku, systemie wychowawczym czy prezentowanej narracji? Podobnych pytań z zakresu wpływu wychowawczego można mnożyć. Nie zmieni to jednak naszych codziennych doświadczeń. Przechodząc z refleksji do praktycznych rozwiązań warto zacząć od uporządkowania tego co jest, poprzez wprowadzenie prostych, transparentnych zasad postępowania w środowisku naszej codziennej aktywności: W domu warto zacząć od debaty rodzinnej, podczas której zostaną ustalone, jeden lub dwa najważniejsze problemy, których doświadczają domownicy i którymi chcieliby się zająć. Następnie wspólnie lub przy pomocy osoby wspierającej np. terapeuty, wypracować strategię, która będzie skutecznym antidotum na przedstawiony problem. Warto przy tym pamiętać, że nie tyle chodzi tu o formalne zapisanie w kilku zdaniach i w kilka minut takiego rozwiązania. W praktyce, proponowane rozwiązanie problemu, będzie wymagało więcej czasu i zaangażowania ze strony wszystkich uczestników takiego spotkania. W przedszkolu i w szkole warto we współpracy z rodzicami wdrażać różne programy mające na celu ustalanie, utrwalanie i przestrzeganie zasad społeczno-moralnego
dr Wacław Srebro